Kopiec Gilkeya
Art (Arthur Karr) Gilkey to dwudziestosiedmioletni amerykański geolog i alpinista, który zginął, szturmując szczyt w 1953 r.
Towarzyszyli mu: Bob Bates, Georg Bell, Bob Craig, Dee Molenaar i Peter Schoening, a kierował nimi Charles S. Houston –wszyscy należeli do czołówki amerykańskich alpinistów. Wspomagał ich Anglik kpt. H.R. Streather oraz bardzo zasłużony podczas tej wyprawy miejscowy lekarz M. Ata Ullach.
Byli blisko szczytu, kiedy 5 sierpnia 1953 roku podczas ekspedycji Houston stwierdził zakrzep żylny w bolącej od dłuższego czasu nodze Gilkeya. Na tak dużej wysokości nie było dla niego żadnego ratunku. Mimo to braterstwo liny nakazało im natychmiastową ewakuację i porzucenie ekspedycji. Przebyli zaledwie 100 metrów, kiedy niebezpieczeństwo lawin zmusiło ich do powrotu do bazy. Zejście ze śmiertelnie chorym towarzyszem mogli ponownie rozpocząć dopiero 10 sierpnia.
Znów wyruszyli. Podczas drogi pięciu wspinaczy miało niegroźny wypadek, który – niestety - ponownie zmusił alpinistów do postoju. Zaczęli się przygotowywać do założenia biwaku, kiedy nadeszła lawina. Zawinięty w śpiwór Gilkey, którego w ten sposób – jedyny możliwy – transportowali towarzysze, nie chcąc, by przez niego zginęli– odciął się i spadł wraz z lawiną w przepaść. Ten wypadek uratował resztę ekipy. Dalsze sprowadzanie ciężko chorego mogło skończyć się tragicznie także dla pozostałych członków wyprawy.
Po tym wydarzeniu, niedaleko bazy od K2, jego towarzysze usypali kopiec z głazów z czekanem Arthura Gilkeya, który do dzisiaj jest symbolicznym miejscem upamiętnienia ofiar gór. Na przymocowanych do skał talerzach i metalowych tabliczkach wyryto nazwiska, daty urodzin i śmierci tych, którzy ponieśli śmierć, wspinając się za swoimi marzeniami na szczyt . Jest tam też oczywiście talerz z wyrytym nekrologiem Art’a Gilkeya, którego historia rozpoczęłą tę piękną tradycję. Natomiast obok kopca są groby, kryjące odnalezione szczątki wspinaczy. Jest ich niewiele – większość została prawdopodobnie już na zawsze skryta wśród śniegów K2. Jednak dla alpinisty to nie jest tragiczny pochówek, to jeden z najpiękniejszych. Ponieważ na zawsze złączyli się z jedną z najbardziej tajemniczych, niebezpiecznych a zarazem pięknych gór.
Art (Arthur Karr) Gilkey to dwudziestosiedmioletni amerykański geolog i alpinista, który zginął, szturmując szczyt w 1953 r.
Towarzyszyli mu: Bob Bates, Georg Bell, Bob Craig, Dee Molenaar i Peter Schoening, a kierował nimi Charles S. Houston –wszyscy należeli do czołówki amerykańskich alpinistów. Wspomagał ich Anglik kpt. H.R. Streather oraz bardzo zasłużony podczas tej wyprawy miejscowy lekarz M. Ata Ullach.
Byli blisko szczytu, kiedy 5 sierpnia 1953 roku podczas ekspedycji Houston stwierdził zakrzep żylny w bolącej od dłuższego czasu nodze Gilkeya. Na tak dużej wysokości nie było dla niego żadnego ratunku. Mimo to braterstwo liny nakazało im natychmiastową ewakuację i porzucenie ekspedycji. Przebyli zaledwie 100 metrów, kiedy niebezpieczeństwo lawin zmusiło ich do powrotu do bazy. Zejście ze śmiertelnie chorym towarzyszem mogli ponownie rozpocząć dopiero 10 sierpnia.
Znów wyruszyli. Podczas drogi pięciu wspinaczy miało niegroźny wypadek, który – niestety - ponownie zmusił alpinistów do postoju. Zaczęli się przygotowywać do założenia biwaku, kiedy nadeszła lawina. Zawinięty w śpiwór Gilkey, którego w ten sposób – jedyny możliwy – transportowali towarzysze, nie chcąc, by przez niego zginęli– odciął się i spadł wraz z lawiną w przepaść. Ten wypadek uratował resztę ekipy. Dalsze sprowadzanie ciężko chorego mogło skończyć się tragicznie także dla pozostałych członków wyprawy.
Po tym wydarzeniu, niedaleko bazy od K2, jego towarzysze usypali kopiec z głazów z czekanem Arthura Gilkeya, który do dzisiaj jest symbolicznym miejscem upamiętnienia ofiar gór. Na przymocowanych do skał talerzach i metalowych tabliczkach wyryto nazwiska, daty urodzin i śmierci tych, którzy ponieśli śmierć, wspinając się za swoimi marzeniami na szczyt . Jest tam też oczywiście talerz z wyrytym nekrologiem Art’a Gilkeya, którego historia rozpoczęłą tę piękną tradycję. Natomiast obok kopca są groby, kryjące odnalezione szczątki wspinaczy. Jest ich niewiele – większość została prawdopodobnie już na zawsze skryta wśród śniegów K2. Jednak dla alpinisty to nie jest tragiczny pochówek, to jeden z najpiękniejszych. Ponieważ na zawsze złączyli się z jedną z najbardziej tajemniczych, niebezpiecznych a zarazem pięknych gór.
ŹRÓDŁA
1. http://wyprawy.onet.pl/11143,gal,37561,0,20,ekspedycja.html
2. http://fakty.interia.pl/swiat/news-berbeka-maciek-i-tomek-maja-juz-swoja-tablice-u-stop-k2,nId,989423 – podpis pod zdjęciem był: Kopiec Gilkeya pod K2, zdjęcie z 2004 roku/AFP
3. http://kwgl.org/gallery/main.php?g2_itemId=5799
AUTOR : Anna Sekuła 2b LO
1. http://wyprawy.onet.pl/11143,gal,37561,0,20,ekspedycja.html
2. http://fakty.interia.pl/swiat/news-berbeka-maciek-i-tomek-maja-juz-swoja-tablice-u-stop-k2,nId,989423 – podpis pod zdjęciem był: Kopiec Gilkeya pod K2, zdjęcie z 2004 roku/AFP
3. http://kwgl.org/gallery/main.php?g2_itemId=5799
AUTOR : Anna Sekuła 2b LO